poniedziałek, 25 lutego 2013

Balans

Od kiedy pamiętam bieganie było moim lekarstwem na ból głowy, stres, lenistwo, zmęczenie. Jednym tchem potrafiłam wrzucić buty na nogi i pobiec przed siebie. I wcale nie mam kondycji ironwoman.
Za każdym razem jak już wpadnę w tryb systematycznego uprawiania sportu nagle dzieje się w moim życiu coś, co skutecznie odciąga mnie od aktywności. Daję z siebie maksa pracy, szkole, projektowi, tak że nie mam siły, czasu, energii na uprawianie sportu. I zawsze jest taki moment, kiedy się na tym łapię. Przecież jak napisałam we wstępie sport, a w szczególności bieganie, to moja tajna broń na zachowanie work-life balance. Kolejny raz moje regularne bieganie zmieniło się w jednorazowe zrywy. Kajam się i obiecuję sobie poprawę. W końcu bieganie to endorfiny, podstawowe źródło mojej radości :) No i wrzesień zbliża się wielkimi krokami, a z nim Maraton Warszawski. Obiecałam sobie, że w tym roku nie ma przepuść - biegnę! Jeśli nie teraz,to kiedy? Choćbym miała doczołgać się do mety na czworakach, startuję! Maratończycy zawsze  imponowali mi swoją determinacją, wytrwałością, siłą, energią... Postanowiłam zmierzyć się nie tyle z królewskim dystansem co ze swoimi słabościami. Projekt pt. maraton to treningi, jedzenie, nastawienie i wszystko, co dotyczy przygotowania do tego biegu. Zamierzam rzetelnie się do niego przygotować, a przy okazji będę dzielić się z Wami moimi refleksjami. Numerek już mam, nie ma odwrotu :) Trzymajcie kciuki!




1 komentarz:

  1. wow podziwiam :) słyszałaś o grupie VegeRunners? W Warszawie bedzie duzo ich biegło i ma być wypasiona pasta party! :)

    OdpowiedzUsuń